niedziela, 30 kwietnia 2017

Z internetu... Tak oto sprawy wyglądają!

Skopiowałem to głównie dla tych którzy łudzą się że "coś się zmienia" - otóż NIC SIĘ NIE ZMIENI ! To MY MUSIMY TO ZMIENIĆ!

"Dzięki niezwykłej łasce sędzi sądu rodzinnego w X., zostałem uprawniony do spotkań z mym dzieckiem raz w miesiącu 2 godziny w obecności psychologa. Wczoraj dostałem maila od matki , że córeczka ma zapalenie gardła i nie chodzi do szkoły. Czy matka powinna mnie wcześniej poinformować , że do spotkania z dzieckiem nie dojdzie z jakichś tam przyczyn? Ja na spotkanie z dzieckiem jadę 1000 km. w jedna stronę. Co mam zrobić, jeśli po przyjeździe do X. zostanę poinformowany przez panią psycholog, że jednak do spotkania nie dojdzie, bo dziecko jest chore.Jak mieszkałem w Polsce to aby widzieć dziecko pokonywałem 1000 km. i prawie za każdym razem zastawałem zamknięte drzwi. Mimo spisanych notatek policji i poinformowaniu o tym sądu, pani sędzia w ostatnim uzasadnieniu postanowienia napisała-ojciec nie jeździł do dziecka, pomijając całkowicie fakt nierealizowania spotkań przez matkę. Co robić teraz, przecież to 2000 km, na spotkanie jadę po 8 godzinach pracy, całą noc, potem muszę się ładnie uśmiechać przy dziecku, bo pani psycholog wszystko notuje, a następnie wracam 1000 km. Na dodatek mam 60 lat , w tym wieku dla niejednego człowieka pokonanie 100 km. to wyczyn a nie 2000 km. Czy na taka matkę nie mam mocnych w Polsce, kraju w którym ponoć dobro dziecka jest na 1 miejscu ?

Organizacje ojcowskie są jedyną siłą społeczną, która zauważa ten masowy problem i próbuje coś zrobić!!!